KRÓTKA HISTORIA:
Piwo niefiltrowane
Kwestia piwa niefiltrowanego jest problematycznym zagadnieniem. Piwo niefiltrowane i pasteryzowane, jeśli jest sprzedawane pod dużą marką często pozostawia wiele do życzenia. Koncerny stosują zamienniki drożdży takie jak sztuczna zawiesina lub mus jabłkowy…
Dlaczego nie robią tego piwa jak należy? Wszystko rozchodzi się o drożdże. Są tak malutkie, że łatwo wnikają w każdy zakamarek, na przykład do instalacji do nalewania butelek. W konsekwencji trzeba by bardzo dokładnie czyścić linię do napełniania opakowań żeby drożdże z piwa niepasteryzowanego nie dostały się do butelek i beczek pasteryzowanych, nie zaczęły się mnożyć w sposób niekontrolowany i w konsekwencji doprowadzać do pękania butelek i psucia się piwa.
Dlatego potrzebny jest właściwie osobny budynek dla piwa niepasteryzowanego. W związku z tym koncerny, aby zminimalizować koszty stosują zamienniki.
Piwa niepasteryzowane mogą być filtrowane wstępnie jak na przykład Poutnik 12tka lub piwa z browaru Měšťanský pivovar v Poličce. Są wówczas filtrowane przez filtry krzemowe, proszek krzemowy uzyskiwany ze skamieniałości. Nie jest to idealnie dokładna metoda, co uznajemy za zaletę. Piwo ma krótszy okres przydatności jednak jest zdrowsze i smaczniejsze. Zwykle jest też niepasteryzowane.
Średnie i większe browary używają filtrów membranowych, które są w stanie odfiltrować nawet małe mikroorganizmy. Wtedy piwo jest idealnie klarowne.
Więc kiedy niefiltrowane? Najlepiej wtedy kiedy też jest niepasteryzowane 🙂